Świat Komputerów

Społeczność

Don't Starve: Reign of Giants



By  Unknown     08:28    Etykiety:,, 
Jak już obiecywałem recenzuję dla was pierwszy dodatek do gry Don't Starve o nazwie Reign of Giants. Już po kilku godzinach gry w część podstawową czułem że czegoś tu brakuje. Mogliśmy zrobić wiele ciekawych przedmiotów ale nadal brakowało mi np lepszych broni czy też nowych posiłków. Poza tym momentami gra wydawała się być zbyt prosta i nudząca. W tym artykule przedstawię nowości wprowadzone przez ten dodatek i opowiem wam ciut o zmianach w ogólnej rozgrywce.


Zacznijmy od nowych postaci: Webbera oraz Wigfrid. Ten pierwszy jest przedstawicielem znanej nam już rasy pająków, z jakimi przyszło nam walczyć. Webber ma jedną bardzo przydatną cechę - możemy hodować silk dzięki jego brodzie. Wilson po ogoleniu daje nam włosy a Webber daje silk. Dla tej postaci inne pająki są neutralne co niektórym graczom może ułatwić rozgrywkę. Webber jest jak na razie jedną z dwóch postaci, których nie odblokujemy przez zdobywanie doświadczenia (drugą postacią jest Wes). By tego dokonać należy znaleźć czaszkę pająka, a następnie zakopać ją we wcześniej rozkopanym grobie.





 



Wigfrid to wojowniczka z krwi i kości. Dzięki swoim umiejętnościom mnożnik obrażeń wynosi 1,75, co oznacza że jest o 75% silniejsza od Wilsona. Tak jak Webber ma swą brodę. Wigfrid ma dwa unikatowe przedmioty, których żadna inna postać nie może wytworzyć: włócznię bojową oraz nowy hełm. Skuteczność hełmu jest porównywalna ze skutecznością kasku futbolowego, lecz o wiele prościej jest go wykonać. Bowiem potrzebne są nam dwa cięte kamienie oraz dwie sztuki złota. Dzięki tym dwóm przedmiotom Wigfrid staje się jedną z najpotężniejszych postaci w grze. Lecz zawsze jest jakieś ale. Wigfrid jako prawdziwa wojowniczka brzydzi się dań wegetariańskich oraz warzyw i owoców, co oznacza że je tylko i wyłącznie mięso oraz potrawy o mięsnym składniku bazowym. Znacznie utrudnia to początkową rozgrywkę, gdyż musimy polować by przeżyć.



 Dobrze, teraz może coś o biomach, mianowicie w Reign of Giants znajdziemy dwa nowe biomy: pustynię oraz las liściasty. Zacznijmy od pustyni, która wprowadza najwięcej nowości. Teraz w grze możemy znaleźć myszołowy, psy gończe (teraz można znaleźć ich leże) oraz znane nam z westernów wysuszone, toczące się po ziemi krzaczki - tumbleweed, dzięki którym w łatwy sposób pozyskamy surowce takie jak trawa czy patyki.

 Biom liściastego lasu obfituje natomiast w zupełnie nowe, prześlicznie wyglądające drzewa - brzozy. Oprócz cudownego wyglądu z drzew możemy pozyskać bardzo pożywne orzeszki. Biom ten jest jedynym w którym znajdziemy wszystkie trzy rodzaje grzybów i to w tak dużej liczbie. Dzięki nim spokojnie utrzymamy nasze trzy wskaźniki w normie. Oprócz tego na terenie lasu liściastego znajdziemy nowe zwierzę - kociszopa. Z jego ogona będzie można zrobić gustowną czapkę. Lecz ważną jego cechą jest oswajalność. Dzięki prezentom, które mu wręczymy będzie nam towarzyszyć przez jakiś czas. Jego agresywność wobec innych zwierząt robi z niego idealnego ochroniarza, lecz pamiętajmy o niegrzeczności naliczanej na nasze konto.

Studio Klei zadbało również o uzupełnienie naszego kalendarza, bowiem dzięki Reign of Giants będziemy mogli poznać od początku już nie dwie, lecz wszystkie 4 pory roku. Pokrótce omówię każdą z nich. Zaczniemy od wiosny, podczas której doświadczymy ulew, przez które nasza postać zmarznie. Gigantem tej
pory roku jest gęsiołoś. Jest to raczej prosta pora roku, gdyż nie grozi nam zbyt duże niebezpieczeństwo ze strony natury.
 Lato zostało odświeżone w taki sposób, że bardzo utrudnia nam przeżycie. Wcześniej lato było jak spacerek po parku, teraz musimy uważać na temperaturę! Dlatego do dyspozycji otrzymujemy między innymi ognisko endotermiczne. Czyli ognisko które pozwala nam się ochłodzić.
  Jesień to najnormalniejsza pora roku w tym DLC. Jesteśmy w miarę bezpieczni, nie grozi nam przegrzanie ani wychłodzenie. Anomalie pogodowe typu deszcz raczej też nam nie zagrożą. Jedynym minusem jesieni jest krótki dzień i długi wieczór. Ale i to ujdzie.
 No i zima na koniec. Tu raczej nic się nie zmieniło, oprócz tego że łatwiej możemy ją przeżyć używając nowych ubranek. Nadal jesteśmy narażeni na atak Jeleniocyklopa, który jest gigantem zimy. I to tyle co do pór roku, jeżeli o czymś nie wspomniałem, to przypomnijcie mi w komentarzu ;)

Plecak izolacyjny (przenośna lodówka)
Jednak DLC ma też swoje wady, wg mnie jedną z nich jest sztuczne, robione na siłę, utrudnianie gry. Studio Klei osiągnęło to poprzez zmienienie "receptur" na niektóre przedmioty. Chodzi mi tu przede wszystkim o Alchemy Engine, w podstawowej części gry potrzebujemy bodajże 6 sztuk złota, kilka ciętych kamieni oraz deski. Teraz musimy wykonać najpierw rzecz o nazwie Electrical Doodle a dopiero później cięty kamień i deski. Ta nowa rzecz potrzebuje dwa razy tyle złota co wcześniej Alchemy Engine. Takie błędy twórców można przeżyć, a zwłaszcza gdy dostajemy np przenośną lodówkę. To dopiero przydatna rzecz!



 Podsumowując, dodatek spodoba się na pewno zagorzałym fanom gry, lecz może zdenerwować początkujących. Nie tylko ze względu na poziom trudności gry, lecz na jej skomplikowanie (coraz trudniejsze receptury). Nowe itemy, nowe piękne drzewa oraz stworki to ogromne plusy gry. Serdecznie polecam dokupić sobie ten dodatek w najbliższym czasie (ja miałem szansę otrzymać go na swoje imieniny jako prezent) i rozszerzyć fun z rozgrywki.

About Unknown

Wys. Założyciel bloga recenzenckiego, zainteresowany grami i nowinkami technicznymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz